Korzystając z wolnego weekendu wybrałem się do Szkodry. Miasto położone na
północy Albanii, tuż przy granicy z Czarnogórą zachwyca. Jednak jak uprzedzałem
na wstępie, daleka jest mi forma turystycznego bloga, czy przewodnika. Tak więc
o unikatowym rezerwacie ptaków, jakim jest Jezioro Szkoderskie, o wspaniałym
widoku rozciągającym się z górującego nad miastem Zamku Rozafa, czy o
wyśmienitych knajpkach działających w cieniu niewielkich kamienic przeczytacie gdzie indziej.
W centrum miasta stoi meczet Ebu Beker, cerkiew prawosławna i kościół
Franciszkanów. Wszystkie trzy świątynie znajdują się od siebie w odległości
rzutu kamieniem. Kamieniami tu jednak nikt nie rzuca. Albania to czarny sen
wszelkiej maści nacjonalistów. Kraj, gdzie wszystkie religie żyją obok siebie w
pokoju i wzajemnym szacunku.
Meczet Ebu Beker w Szkodrze |
Oficjalne statystyki pozostają bardzo nieprecyzyjne. Według spisu ludności z
2011 roku 58% mieszkańców Albanii wyznaje Islam, badania Pew Research Center
mówią nawet o 80%, zaś dane Instytutu Gallupa wskazują na 43% muzułmanów w
Albanii. Z pewnością to dominująca i najliczniejsza grupa religijna w Albanii,
choć tak naprawdę nie wiadomo, jak dokładnie przedstawia się dzisiaj struktura
wyznaniowa społeczeństwa albańskiego. Umownie przyjęty podział to 70%
muzułmanów, 20% protestantów i 10% katolików.
- Nie należy przykładać zbyt dużej
wagi do jakichkolwiek statystyk – tłumaczy mi Fabiola – wszystkie są nieprecyzyjne i wprowadzają w
błąd. Wielu Albańczyków, zwłaszcza młodych, mimo oficjalnej przynależności do
danej religii, w rzeczywistości nie praktykuje. To pokłosie czasów komunizmu,
gdy wszelki kult religijny był zakazany, duchowni ścigani, a miejsca kultu
burzone, bądź zamienione w miejsca użytku publicznego.
Kulminacją prześladowań religijnych w czasach komunizmu była uchwała
Komitetu Centralnego Albańskiej Partii Pracy z 20 kwietnia 1967 roku, zgodnie z
którą Albanię uznano za „pierwsze w świecie państwo ateistyczne”. Stojący na
czele państwa Enver Hodża oświadczył: „Wszelkie przejawy religijności powinny
zniknąć z naszego życia”. Tak też się stało.
W trybie administracyjnym rozwiązano wszystkie organizacje wyznaniowe, a
wszystkie ośrodki kultu religijnego zostały zlikwidowane. Zamknięto ponad 2000
obiektów sakralnych różnych wyznań, przekształcając je w muzea, kina, teatry i
magazyny. Wszystkie święta religijne zostały zniesione, niszczono księgi religijne,
a zamiast nich nakazano studiowanie dzieł klasyków marksizmu i leninizmu. Duchownych
poddano reedukacji i zmuszono do pracy fizycznej.
Oficjalnie Albania pozostała państwem ateistycznym aż do samego końca
istnienia komunizmu, czyli 1990 roku. Mimo zakazu i surowych represji, praktyki
religijne odbywały się potajemnie, w miejscach prywatnych. Jednak wiele osób,
zwłaszcza młodsze pokolenie, dorastające w czasach komunizmu, nigdy nie było
nauczane religii. Przez co dziś pozostają obojętni na kwestię wiary.
- Religia to u nas sprawa prywatna. Mam
znajomych katolików, muzułmanów i prawosławnych. Jedni praktykują, drudzy nie.
Nie ma to znaczenia, wszyscy jesteśmy Albańczykami. To jest najważniejsze –
mówi Tina – moja mama pochodzi z rodziny
muzułmańskiej, mój tata z grekokatolickiej. Małżeństwa mieszane nie są niczym
nadzwyczajnym.
Powstaje zatem pytanie, czy panująca w Albanii tolerancja religijna jest skutkiem
dziesięcioleci represji, jakim poddawano wszelkie religie w tym kraju, czy tak
powszechnej obojętności wobec kultu religijnego. Innymi słowy, czy respektujemy
wiarę innych, dlatego że jeszcze nie tak dawno nikt z nas nie mógł praktykować
swojej religii, czy dlatego, że jest nam wszystko jedno.
Nie wiem, ale jednego jestem pewien. Religia powinna łączyć, a nie dzielić.
W Albanii zdecydowanie łączy, a tolerancji od Albańczyków może i powinna się
uczyć cała Europa.
– W komunizmie nie obchodziliśmy
żadnych świąt, za to teraz obchodzimy wszystkie. Boże Narodzenie, Ramadan, Wielkanoc
katolicka i prawosławna, nawet pogańskie święto Dita e Veres – Dzień Lata –
śmieje się Joni.
Komentarze
Prześlij komentarz