Mercedesy i mafia. To dwa pierwsze skojarzenia, jakie krążą w Polsce na temat Albanii.
Wejście do Muzeum Narodowego w Tiranie na placu Skanderbega |
Najpierw rozprawię się z tym pierwszym. Owszem mercedesów na
ulicach jest tu dużo. Ale dużo jest też BMW, Audi, Toyot. Sedany, hatchbacki, SUVy,
pickupy. Pełen przekrój, tak samo jak w Warszawie. Może to tylko specyfika
stolicy. Nie wiem, przekonam się wkrótce.
Inna sprawa, że duża ich część to najnowsze modele i błyszczące
limuzyny. Skąd w kraju, którego PKB wynosi 11 mld dolarów (dla porównania
Polski to 469 mld), a średnia płaca wynosi 300 euro (mniej niż płaca minimalna
w Polsce) tyle luksusowych aut?
- W Albanii samochód
to symbol prestiżu – tłumaczy Kledi – najważniejsza
rzecz jaką posiada albańska rodzina. Mogą mieszkać w rozpadającej się ruderze,
nie mieć żadnych oszczędności, nie być w stanie opłacić rachunków, ale przed
domem zawsze musi stać błyszczące, wypolerowane auto.
Bulwar Zhan D'ark - jedna z głównych arterii Tirany |
Jest późny wieczór, siedzimy na balkonie. Tina, Joni, Kledi,
Klodi i Sabina. Kledi i Klodi studiowali w Rzymie. Po wielu latach wrócili do
Albanii. Kledi pracował we włoskim banku, teraz pracuje dla albańskiego rządu.
Odpowiada za programy rozwojowe przy granicy z Kosowem. Nawiązując do opowieści
Doriny pytam o perspektywy pracy w Albanii i emigrację młodych ludzi. – To prawda, wiele młodych osób marzy o
wyjeździe, ale za granicą wcale nie jest łatwiej – z poważną miną konstatuje
Klodi – mieszkaliśmy we Włoszech przez
kilka lat, gdzie najczęściej wyjeżdżają młodzi Albańczycy. W tej chwili
bezrobocie wśród młodych wynosi tam ok. 30% (w czerwcu 2017
roku dokładnie 35,4%). Dla nas,
przybyszów spoza Unii Europejskiej, znalezienie tam pracy jest jeszcze
trudniejsze niż tutaj.
Unia Europejska w naszych rozmowach przewija się bardzo
często. To dla nich punkt odniesienia i niedoścignione marzenie. Dzięki naszemu
członkostwu we wspólnocie europejskiej Polska jawi im się jako inny, lepszy
świat. Staram się wytłumaczyć im, że też borykamy się z wieloma problemami, jak
chociażby rosnące nierówności ekonomiczne, niestabilne zatrudnienie młodych
ludzi (śmieciówki), horrendalne ceny mieszkań. Kiwają głową, ale widzę że nie
rozumieją. Ciągle tylko powtarzają: Unia Europejska, Unia Europejska…
Pewnie mają rację. Zazdroszczą nam rzeczy, do których my już
się tak przyzwyczailiśmy, że uznajemy je za oczywistość. Studia na najlepszych europejskich
uniwersytetach, praca za granicą bez pozwoleń, podróże bez wiz. W takim miejscu
można docenić wartość, jaką daje nam członkostwo w Unii Europejskiej.
Myjnia samochodowa w pobliżu Parku i Madh Kodrat e Liqenit. Jest ich tu pełno, działają dzień i noc. Samochody muszą błyszczeć |
Zjedliśmy lasagne, wyciągnąłem butelkę przywiezionej z
Polski domowej malinówki, oni odwzajemnili się butelką tutejszego raki. Rozmawiamy o Albanii, jej historii i współczesnej sytuacji. Zapytałem o mafię.
- Albańska mafia była silna
w latach 90. Teraz swoje wpływy mają tutaj Włosi, a albańscy mafiosi pracują
dla nich, głównie przy przemycie narkotyków – mówi Jony. – Obecnie największą mafią jest skorumpowany
rząd – dopowiada ze śmiechem Tina.
Korupcja to największy, obok wszechobecnych śmieci, problem
Albanii. Biorą wszyscy. Rząd, szeregowi urzędnicy, policja, nawet ludzie
kultury i sztuki. Durrës to najstarsze miasto na
albańskim wybrzeżu, w starożytności grecka kolonia, datowana na VII wiek p.n.e.
Dziś to prężnie rozwijający się kurort, gdzie buduje się pełno hoteli i
wieżowców. Te budowle otoczone są wysokimi i szczelnymi płotami. Nie
widać jak głęboko kopią i co tam wydobywają. Natomiast wiadomo, że na czarnym
rynku kwitnie handel greckimi antykami. Uważa się, że na czele tego procederu
stał przez długi czas ówczesny dyrektor Muzeum Narodowego. Nikt jednak nie jest
w stanie mu tego udowodnić. Dzisiaj były dyrektor to jeden z najbogatszych ludzi
w Albanii, ceniony krytyk, zawzięty przeciwnik rządu i korupcji. – Skąd niby dyrektor muzeum miałby tyle
pieniędzy? – pyta retorycznie Joni.
Albański sposób na przekręt doskonały.
Komentarze
Prześlij komentarz